Jak zostałem programistą – historia

Cześć moi mili 😄

Dzisiaj opowiem wam historię o tym jak zostałem programistą. Będzie to niezwykła podróż od ekscytacji i determinacji do „wszystkojedności” i obojętności wobec przeciwności losu, aż w końcu miałem napad euforii i kilka zmian pracy 🙂

A zaczęło się..

.. od tego, jak byłem małym kilkuletnim szkrabem: od bombelka miałem styczność z grami. To były czasy kiedy nie każdy miał komputer, no ale my mieliśmy konsolę PlayStation – ten wielki szary klocek do grania 😆 – wtedy poznałem legendarne produkcje takie jak Spyro The Dragon czy Crash Bandicoot oraz Tomb Raider. To było moje bombelkowe top 3 gier na PS one i były takie achy i ochy, bo mieliśmy jeszcze telewizor kineskopowy czarno-białym wyświetlaniem 🤣 – to były piękne czasy. Potem nastały kolorowe, bo kilka (tak ze 2-3) później był już kolorowy wyświetlacz – oczywiście dalej CRT.

Gierki się grało i oczka się psuło, aż w końcu każdy musiał mieć PC w domu. My mieliśmy takiego farta, bo jako jedyni mieliśmy komputer o tak dużej mocy 800 MHz z trybem turbo do 1600 MHz jak i ogromny dysk twardy o pojemności 500 MB (później nawet 2 GB było) – no normalnie każdy w klasie mi zazdrościł. Na tak mocnej stacji roboczej dawało się grać bombermany jak i inne ciekawe gierki. Generalne nie za wiele ich pamiętam (z nazw), no ale opylało się to i owo. Wtedy też postanowiłem, że chcę umieć tworzyć własne gry! Jednak zanim zacząłem realizować marzenia musiało trochę czasu minąć. To był czas kiedy jeszcze nie było tak dobrego internetu jak dzisiaj, a no i nie było aż tak dużo wiedzy na tym internecie. 100 kbps to czasami był szczyt szybkości. Dzisiaj jak ktoś ma 2 Mbps to często narzeka na powolność działania 😂

Czas stworzenia pierwszej gry

Były to czasy burzliwe i dynamiczne, bo na polski rynek wchodziły pierwsze smartphony, które z początku były wyśmiewane, no bo jak to tak mieć tylko ekran, a gdzie klawiatura? a gdzie inne przyciski? a jak ktoś zadzwoni to jak to odebrać? no a jak się ekran zniszczy to nie zadzwonisz to co wtedy? itd., a tego typu pytań było dużo więcej. Pewnie niektórzy pamiętają, a niektórzy nie wiedzą o co mi chodzi i pewnie uważają że zmyślam 😀. Generalnie to co działo się około 13-15 lat temu było ciekawym zjawiskiem. Ja wtedy ten tradycyjny telefon komórkowy umiałem obsługiwać nie patrząc w ekranik – albo znałeś numer i go wpisywałeś i potem kliknąłeś w przycisk słuchawki albo wchodziłeś do listy kontaktów i w pamiętałeś, który to jest numer z góry. Jeszcze można było bindować pod przetrzymanie cyfry dany kontakt i wtedy to w ogóle było z górki. Na stan dzisiejszy tak łatwo nie ma i trzeba sobie zawsze wejść w kontakty 😎 no albo zrobić sobie skrót na pulpit czy tam ekran główny.

Więc te 13-15 lat temu zainstalowałem sobie Game Makera – obejrzałem kilka poradników o tym jak układać schematy blokowe (takie tamtejsze programowanie) żeby coś się w grze działo i yo – moja pierwsza gra była o niszczeniu komarów! W sumie nic nadzwyczajnego – pojawiały się na ekranie komary i musiałeś je myszką łapać – tak się zbierało punkty. Obecnie takie coś tylko że lepsze umiałbym zrobić w Godot… Ej tak w sumie to dobry pomysł! Prosta gra, ale na takiej mogę się nauczyć innych rzeczy np. powiązane z shaderami i zrobić milion innych udziwnień – tylko po to, aby się czegoś nauczyć!…

Wracając – jeden, z tamtych czasów, znajomy pokazał mi silnik RPG Maker i to było to co wtedy odpowiadało moim potrzebom – tak w końcu coś gdzie będę mógł stworzyć.. w sumie to chyba szkoda gadać, bo generalnie nic ciekawego mi nie wyszło. Jedną z lepszych gier jakie mi się udało na tym silniku zrobić wyszła dopiero dwa lata temu (wiadomość dla ludzi z przyszłości: pamiętajcie że ten wpis napisałem w 2022). Ale dobra. W sumie te 14 lat temu nic nie umiałem, także luz.

Kiedy zacząłem programować?

Skończyły się czasy gimbazy, były wakacje i szykowałem się do technikum – wtedy też pomyślałem, że się coś poduczę pod program nauczania i w ten oto sposób poznałem język Pascal! O nim w zasadzie nie ma co dużo mówić, bo jest bardzo niszowy, a jego konkurent język C wygrał i jest popularny dalej i to już było wiadomo te wiele lat temu. No ale cóż – i tak trzeba było umieć, bo oceny itd.

W języku Pascal moim najbardziej zaawansowanym projektem był program do rysowania w CMD. Dzisiaj ten sam wyczyn i w PHP bym mógł zrobić, a nawet to JPG czy SVG umiałbym to eksportować i mieć (bo mój pascalowy program nie miał zapisywania). Technikum był to czas kiedy uczyliśmy się tworzyć różne kalkulatory. Jednak wtedy to i tak to wszystko słabo umiałem i niewiele rozumiałem. Jednak coś dalej robiłem i kodu starałem się nie bać

Rezygnacja

Kiedy skończyłem technikum musiałem odnaleźć się w prawdziwym życiu. Od pracy dorywczej do pracy dorywczej żyjąc marzeniami o tym że będę świetnym programistą (jeszcze nie umiejąc programować obiektowo – co jest to bardzo ważna umiejętność) zmagałem się z kolejnymi odmowami na rynku pracy. Wtedy postanowiłem już zrezygnować z marzeń i poszedłem do urzędu pracy, po skierowanie na kurs. Wybrałem CNC. Jak na zielonego w temacie to jakoś się w tym odnalazłem, gdy dostałem się na staż. W między czasie uczyłem się programowania w PHP i programowania obiektowego oraz frameworków. Jednak coś poszło nie tak: w wypadku złamałem palec co w rezultacie przerwało staż i musiałem coś zrobić.

Jak zacząłem pracować jako programista?

– Ryzyk fizyk – pomyślałem i napisałem od nowa CV pod to całe programowanie. Wpisałem tam wszystko co wiedziałem o PHP i frameworku Yii. Wpisałem tam jakie książki przerabiałem i co z nich się nauczyłem – co umiałem i jakie jeszcze książki przerabiałem i co chcę się nauczyć i.. SUKCES!

Podczas rozmowy kwalifikacyjnej, którą m.in. przeprowadzał 2m człowiek, po usłyszeniu standardowego – Będziemy się z tb. kontaktować – coś we mnie pękło. Pomyślałem, że znowu chcą mnie odesłać z kwitkiem, więc na spokojnie wstałem, podszedłem do tego dwumetrowca i powiedziałem mu w prosto oczy:

– Mi bardzo zależy na tej pracy – Na co on

– Wiem i oddzwonimy w ciągu kilku dni. Obiecuję

Tego się nie spodziewałem i chyba on też. Jednak dobra, to była dla mnie też nowa sytuacja, więc uwierzyłem mu na słowo i bez żadnych agresji wychodząc pozdrowiłem i w domu zacząłem czekać przy okazji kontynuując naukę.

Minął jeden dzień i tu dzwonienie. Nic nie pomyślałem tylko odebrałem. Usłyszałem znajomy głos pana dwumetrowego

– Dzień dobry. Chcemy Ciebie zatrudnić. Czy jesteś zainteresowany?

Poziom euforii wskoczył z poziomu dno na poziom jak stąd do Jowisza. Oczywiście się zgodziłem. Umówiliśmy się na spisanie umowy i tam inne warunki i też odbyło się wprowadzenie do firmy. Nigdy też nie zapomnę tej daty rozpoczęcia pracy, bo rozmowie sprawdziłem czy był to Prima Aprilis – no słuchajcie no był ten dzień🤣

Mimo wyjątkowego dnia na żarty to to zatrudnienie nim nie było. Mijały miesiące i dostawałem wynagrodzenie – więc tak – wszystko było jak należy.

Ogarnięcie tego jak mało wiedziałem

Z początku praca jednak łatwa nie była. Pierwsze dni to był ból głowy, bo musiałem uczyć się strasznie dużo w bardzo krótkim czasie. Wtedy sobie zdałem sprawę jak bardzo mało umiem. Moja głowa była wtedy bardzo napuchnięta, a każdy dzień był wyjątkowy inaczej.

Z tygodnia na tydzień było jednak coraz łatwiej, a moje myślenie zaczęło powoli wracać do normy.. no nie do końca, bo wtedy to miałem wrażenie jakby mój mózg się ruszał. Układałem kolejne to coraz lepsze mechanizmy.

Po dwóch latach zmieniłem zatrudnienie, gdzie bardziej się dowiedziałem o strukturach pracy przy wytwarzaniu oprogramowania jak. Poznałem kilka dosyć ciekawych narzędzi, wspomagające wspólne programowanie jak i dowiedziałem się co nie co o mocy planowania.

Po kolejnych dwóch latach – czyli stan dzisiejszy znowu zmieniłem zatrudnienie i jestem gdzie jestem, a do nauki znowu sporo rzeczy. To co się działo w tamtych firmach niewątpliwie wpłynęło na to co wiem i umiem. Wiem, że nie napisałem większych szczegółów, ale wiecie – też nie mogę 😅 – mimo tego wiem że stałem się dużo lepszym programistą niż tym, którym byłem 4 lata temu.

Dowiedziałem się, że znajomość samego języka czy też frameworka nie zrobia ze mnie kogoś, kto wie jak programować. To są tylko narzędzia, cel i plan to są już inne rzeczy. Sposób użycia narzędzi tych też coś innego. Teraz zamiast pisać na ślepo kod realizujący daną rzecz, myślę nad tym jak on ma wyglądać. Co w nim jest potrzebne? Zgłębiam kolejne zagadnienia programowania ze sztuką i czuję, że to jest to. „Ja to lubić”.

Podsumowanie

Więc, z tej ścinany tekstu wychodzi morał taki: ucz się ucz, ale ucz się na prawdę, a nie jak do szkoły i ucz się tego co lubisz i sprawia ci przyjemność. Pracuj w tym, a jak się nie uda to trudno, zawsze można znowu spróbować. 😄

Dziękuję, że jesteście i daliście radę z tą ścianą tekstu. Jesteście niesamowici! 😘

Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Angry
Angry
2 lat temu

Fascynująca historia 😀

trackback
2 lat temu

[…] tematem, który jakoś wpłynął na niektórych była historia o tym jak ja zostałem programistą. Droga może nie była łatwa, ale udało mi się osiągnąć cel. […]

Włączyć powiadomienia? Bardzo pragnę Dam sobie radę